Clara zacisnęła usta, starając się nie wybuchnąć. Nie chciała robić awantury, ale czuła, jak cała jej istota buntuje się przeciwko temu pomysłowi. Dla niej mieszkanie nie było zwykłymi czterema ścianami w zatłoczonym mieście, lecz częścią historii, wspomnieniem dzieciństwa i darem od babci, która je jej zostawiła.
— Helgo, — powiedziała powoli, lecz stanowczo, — to mieszkanie jest naszą jedyną gwarancją bezpieczeństwa. To nie jest tylko nieruchomość.
Teściowa wzruszyła ramionami, jakby nic nie rozumiała.
— Moja droga, prawdziwe bezpieczeństwo daje niezależność finansowa. Mieszkanie nie przynosi dochodu. To tylko ciężar. Inwestycja tutaj dałaby nam wszystkim wolność.
Luca milczał. A jego milczenie było cięższe niż jakiekolwiek słowa. Clara spojrzała na niego z nadzieją, ale on unikał jej wzroku.
— Powiedz coś, Luca, — poprosiła cicho.
— Ja… — westchnął. — Nie wiem. Pomysł mamy nie jest taki szalony. Turystyka rośnie, ludzie szukają odpoczynku blisko natury. To może się udać.
Clara poczuła, jak serce jej się kurczy. — A jeśli się nie uda? Jeśli zostaniemy z niczym?
Helga natychmiast zareagowała, jakby czekała na to pytanie:
— Tak mówią ludzie bez odwagi. Duże sukcesy wymagają poświęceń. Bez ryzyka nie ma zysku.
Clara gwałtownie wstała od stołu. — Ja nie zamierzam poświęcać wszystkiego, co mamy.
Atmosfera zgęstniała. Luca wiercił się niespokojnie, a Helga, urażona, zacisnęła usta w cienką linię.
Noc decyzji
Tej nocy Clara nie mogła zasnąć. Wpatrywała się w sufit, słuchając oddechu Luki. W głowie miała tysiące scenariuszy: jak tracą mieszkanie, jak przeprowadzają się do domu Helgi, uzależnieni od jej humorów. Czuła się jak w pułapce, z której nie było wyjścia.
Rano Luca spróbował podjąć rozmowę.
— Clara, może powinniśmy przynajmniej pojechać i zobaczyć działkę. Nie musimy od razu decydować, ale warto ocenić to własnymi oczami.
Clara zmarszczyła brwi. — A jeśli pojedziemy, twoja mama potraktuje to jak zgodę. Znasz ją.
— To jej jasno powiemy, że tylko oglądamy.
Clara zamilkła. Część niej była ciekawa. Może jeśli zobaczy to miejsce, znajdzie mocniejsze argumenty, by odmówić. A może odkryje coś, czego się nie spodziewała.
Droga do Altdorfu
Kilka dni później cała trójka wyruszyła do Altdorfu. Droga wiła się przez pola i wzgórza, aż w końcu dotarli nad jezioro. Clara nie mogła zaprzeczyć: krajobraz był piękny. Woda lśniła w słońcu, a otaczające lasy roztaczały spokój, jakiego dawno nie czuła.
— Widzisz? — zawołała Helga, unosząc ręce niczym prorokini. — Tu staną domki! Turyści przyjadą, będą oddychać świeżym powietrzem, jeść lokalne produkty. To prawdziwy skarb!
Luca był wyraźnie zachwycony. Clara jednak widziała co innego: dziurawą drogę, brak infrastruktury, dużą odległość od miasta.
— A jeśli będzie padać całymi tygodniami? — spytała. — Kto wtedy przyjedzie? Ile będzie kosztować budowa dróg, doprowadzenie prądu i wody?
Helga spojrzała na nią jak na upartą dziewczynkę. — Zawsze widzisz tylko minusy. Wiesz, ile pieniędzy daje turystyka? Potrzeba tylko wizji i odwagi.
Clara skrzyżowała ramiona. — Odwaga bez rozsądku to czyste szaleństwo.
Pierwsza prawdziwa kłótnia
Wieczorem, po powrocie, wybuchła awantura.
— Luca, naprawdę myślisz, że dobrym pomysłem jest sprzedać mieszkanie? — krzyknęła Clara. — Nasze jedyne zabezpieczenie?
— Clara, nie możemy całe życie bać się strat. Mama ma rację, czasem trzeba zaryzykować.
— Ale nie moim kosztem! — podniosła głos. — To mieszkanie jest moim dziedzictwem, moim życiem.
Helga, która podsłuchiwała w salonie, weszła do pokoju. — Co to znaczy „moim”? Jesteście rodziną. Wszystko powinno być wspólne.
Clara poczuła, że krew jej buzuje. — To czemu nie sprzedasz swojego domu, Helgo?
Pokój zamilkł. Helga zamarła z otwartymi ustami, a potem zmrużyła oczy.
— Mój dom jest na moją starość. Ciężko na niego pracowałam.
— Właśnie! — uniosła ręce Clara. — I ja nie chcę oddawać tego, co zostawiła mi babcia.
Decyzja
Po kilku dniach napięcia Clara podjęła decyzję. Zebrała się na odwagę i rozmawiała z Lucą, gdy Helgi nie było w pobliżu.
— Luca, kocham cię, ale nie pozwolę, żeby ktoś odebrał mi bezpieczeństwo. Jeśli chcesz spróbować tego biznesu, zrób to własnymi pieniędzmi, nie moim spadkiem. Jeśli będziesz nalegał na sprzedaż mieszkania, nasze drogi się rozejdą.
Luca spojrzał na nią wstrząśnięty. — Stawiasz mnie przed niemożliwym wyborem.
— Nie ja, tylko twoja mama. Ja jedynie bronię swojego życia.
Luca opadł na krzesło, zakrywając twarz dłońmi. Był rozdarty między dwiema kobietami, dwoma światami.
Tymczasowy epilog
Helga nie przestawała nalegać. Przynosiła ulotki, kalkulacje, przykłady udanych inwestycji. Clara pozostawała nieugięta, a Luca wahał się, niezdolny podjąć decyzję.
Pewnego wieczoru Clara zapisała w swoim pamiętniku: „Czasami rodzina nie oznacza jedności, lecz walkę o to, by nie stracić samej siebie. Moje mieszkanie nie jest tylko murem i dachem. To moja wolność. A jeśli mam wybierać, wybiorę właśnie ją.”

