Amelia stała pośrodku podjazdu, trzymając w dłoni metalowy kij. Poranne światło odbijało się od zimnej stali. Oliver cofnął się odruchowo, twarz miał bladą jak ściana.

Amelia stała pośrodku podjazdu, trzymając w dłoni metalowy kij. Poranne światło odbijało się od zimnej stali. Oliver cofnął się odruchowo, twarz miał bladą jak ściana.

— Zrujnowałeś moje poczucie bezpieczeństwa tylko po to, żeby chronić swoją siostrę, która nie ma pojęcia, czym jest odpowiedzialność, — powiedziała Amelia spokojnym, lecz niezwykle mocnym głosem. — Nie byłeś partnerem. Byłeś wspólnikiem.

Oliver próbował coś powiedzieć, lecz głos mu zadrżał.

— Amelia, proszę… nie przesadzaj…

Related Posts