— Znowu to zamówiłaś? — zapytała chłodno Tamara Igorewna, teściowa Aliny, patrząc z pogardą na sałatkę caprese. — Wszystko teraz musi być modne i zagraniczne. Trawa za fortunę.
Alina milczała. Uśmiech na twarzy, cisza w sercu, ściśnięty żołądek. — Maksym to lubi — odpowiedziała cicho. — Chciałam mu zrobić przyjemność po pracy.
— Prawdziwa żona powinna oszczędzać, a nie kupować włoskie fanaberie — burknęła starsza kobieta, odsuwając talerz.
Do kuchni wszedł Maksym, pogodny i serdeczny, jak zawsze. — Caprese! Alinka, jesteś cudowna! — zawołał radośnie i pocałował żonę. — Mamo, zjesz?

