Mieszko R. zeznał o innej ofierze. Przekazał, co w niej zobaczył. Przerażające słowa sprawcy z UW

Mieszko R. zanim zaatakował portierkę i ochroniarza na UW miał zupełnie inne plany. Ujawnił, co go spłoszyło. To brzmi przerażająco.

Tragiczne wydarzenia na Uniwersytecie Warszawskim: nie żyje 53-letnia portierka
W środowy wieczór 8 maja na terenie Uniwersytetu Warszawskiego doszło do dramatycznego aktu przemocy, który wstrząsnął całą Polską. 22-letni student prawa, Mieszko R., zaatakował 53-letnią pracownicę portierni siekierą, zadając jej liczne ciosy, m.in. w głowę i brzuch. Kobieta zmarła na miejscu, a jej śmierć natychmiast poruszyła społeczność akademicką i opinię publiczną. Jak ustalono, mężczyzna przybył tego dnia do Warszawy z rodzinnego domu w Gdyni, mając w plecaku siekierę, dwa noże oraz bagnet. Zatrzymany przez policję na miejscu zdarzenia student został błyskawicznie odizolowany. Śledczy zabezpieczyli narzędzie zbrodni i natychmiast wszczęli dochodzenie.

W piątkowych wyjaśnieniach Mieszko R. twierdził, że decyzję o ataku podjął spontanicznie, tuż po wyjściu z łazienki. Miał kierować się ideą, że “na świecie istnieją drapieżnicy i ofiary”, a portierka stała się jego przypadkowym celem.

Prokuratura nie potwierdza planowania zbrodni z wyprzedzeniem, jednak brutalność czynu sprawiła, że zarzuty wobec studenta są bardzo poważne. Usłyszał trzy, w tym ten najcięższy – zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem. Społeczność UW pozostaje w szoku. Studenci i pracownicy wspominają Małgorzatę D. jako osobę serdeczną, oddaną pracy i zawsze gotową do pomocy.

To, co się wydarzyło, jest przerażające. Po prostu przerażające – mówiła jedna ze studentek uczelni, która uczestniczyła w symbolicznym pożegnaniu ofiary pod budynkiem Audytorium Maximum.

Sprawca z UW nie trafi do więzienia. Czeka go inna kara. Wystarczy jedna decyzja
Czytaj dalej
Mieszko R. zdradził śledczym przerażający plan. Miał na oku inną ofiarę
Czytaj dalej
Śledztwo trwa. Mieszko R. nie przyznaje się do winy
Obrońca podejrzanego, mec. Maciej Zaborowski, zakwestionował sposób przedstawienia sprawy przez prokuraturę i podkreślił, że jego klient nie przyznał się do winy.

Protestuję przeciwko komunikatom prokuratury, w których niezgodnie z prawdą poinformowano, że zarzuty zostały postawione, a mój klient przyznał się do winy. To nie miało miejsca – przekazał adwokat w rozmowie z mediami.

Podkreślił też, że złożony przez Mieszka R. dokument dotyczył wyłącznie jego stanu zdrowia, a nie przyznania się do przestępstwa. Wniosek obrony o przeprowadzenie przesłuchania z udziałem biegłych – psychiatry i psychologa – nie został dotychczas uwzględniony.

W środowisku akademickim coraz więcej mówi się o wcześniejszych niepokojących sygnałach. Wykładowcy przyznają, że Mieszko R. kolekcjonował broń, a podczas zajęć online pokazywał w kamerze wiszące na ścianach noże i maczetę.

Zawsze był cichy, wycofany, ale przede wszystkim wydawał się nieszkodliwy. Miał tylko jednego kolegę, z którym wychodził na papierosa. […] Kiedyś podczas zajęć w lockdownie pokazał swój pokój. Na ścianie wisiało wiele broni. A on chwalił się, że ma maczetę. Pokazywał ją do kamery – relacjonuje jeden z wykładowców.

Mimo to nikt nie przypuszczał, że spokojny i uzdolniony student może stać się sprawcą jednej z najbardziej wstrząsających zbrodni ostatnich lat. Śledczy analizują teraz wszystkie zebrane materiały i weryfikują wersję wydarzeń przedstawioną przez podejrzanego. Sekcja zwłok ofiary została zaplanowana na piątkowy poranek, a śledztwo wciąż trwa.

 

Dlaczego Mieszko R. nie zaatakował w sklepie?
8 maja, w dniu tragicznego ataku na Uniwersytecie Warszawskim, Mieszko R. przebywał początkowo w rodzinnym domu w Gdyni, gdzie rąbał drewno przy użyciu siekiery. Następnie zabrał narzędzie ze sobą do Warszawy i pojawił się na zajęciach w Audytorium Maximum, mając w plecaku także bagnet i noże. Po wykładzie udał się do łazienki, gdzie – jak sam wyjaśnił – podjął decyzję o wyrządzeniu komuś krzywdy, twierdząc, że “na świecie istnieją drapieżnicy i ofiary”.

Przypadkową ofiarą stała się 53-letnia pracownica portierni. Z nieoficjalnych ustaleń wynika również, że przed wejściem na teren uczelni, Mieszko R. miał pojawić się w jednym ze sklepów, gdzie planował zaatakować sprzedawcę, jednak po rzekomym „dostrzeżeniu zła” w jego oczach zrezygnował z zamiaru.

Related Posts