Kiedy zobaczyłam, co moja córka je w domu mojego męża, zdałam sobie sprawę, że trzeba coś z tym zrobić.

Moja Anna ma dwa stopnie naukowe i wyszła za mąż za chłopaka ze wsi, Nikitę. Poznaliśmy się gdzieś na konferencji rolniczej. Co mogliśmy zrobić? Zakochali się w sobie. A nasza Aneczka pojechała za ukochanym na wieś, na szczęście niedaleko stolicy.

Młodzi Twerytowie powiedzieli, że nie chcą mieć ślubu, więc pobrali się i polecieli do Turcji, aby zamieszkać na wsi z rodzicami Nikity. Mają dwa domy na swoim podwórku, a nowe podarowali nowożeńcom. Trzy lata później Anna została matką.

Mój mąż i ja nadal pracowaliśmy, a przy wszystkich wydarzeniach na świecie nie mogliśmy dostać się do wioski, aby zobaczyć swatki i dzieci, ale nasza córka, zięć i córka czasami nas odwiedzali: mieli własny samochód.

Przyjęliśmy więc zaproszenie swatów i dzieci i pojechaliśmy na cały weekend, czyli trzy z rzędu. Nasza córka ma się tam dobrze, a swatki to dobrzy ludzie, mąż Anny ją kocha, podobno, a jej wnuczka pięknie dorasta.Ale co ja widziałem

! Od miesiąca nie mogę się od tego oderwać. Przyjechaliśmy bliżej kolacji. Oczywiście z prezentami dla wszystkich. Zostaliśmy gościnnie posadzeni przy stole, a rodzice Nikity również przybyli do domu nowożeńców.

Moja córka postawiła na stole ogromną patelnię z ziemniakami smażonymi na smalcu i podała do niej kanapki – chleb ze smalcem i ogórkami. Były też pikle, sałatki, oliwki ze świeżych warzyw i smażony kurczak. Dla mnie to było za dużo jak na kolację. Hanna nigdy tak nie jadła, kiedy mieszkała w mieście. A na deser jej córka przyniosła kromki białego chleba posmarowane masłem, cukrem i mlekiem.

Ośmiu z nas obudziło się i nikt nie spał od dłuższego czasu. Mimo, że był weekend. Zostaliśmy zaproszeni na śniadanie. Myślałam, że będą serniki i kawa, ale byłam odrętwiała. Patrzyłam, jak moja córka gotuje śniadanie i nie mogłam wydusić z siebie ani słowa. Wrzuciła na patelnię tłuszcz, potem pokrojoną w plasterki domową kiełbasę, a na wierzch 12 jajek. A Anna wyjęła miskę z lodówki. Na śniadanie.

Na jajecznicę. A na deser – tak, na deser była kawa. Obi dostał barszcz. Oprócz żeberek w garnku z barszczem pływała cała kierownica, a łyżka pokryta była tłuszczem. Podali mojej córce i jej swatce barszcz z kwaśną śmietaną. Na drugie danie mieliśmy pierogi z ziemniakami i kapustą, doprawione boczkiem. Nie wyobrażacie sobie, jak bardzo nie mogłam się doczekać powrotu do domu w niedzielę wieczorem! A teraz mogę myśleć tylko o jednym: co ta wiejska rodzina zrobiła swojej córce, kiedy wita nas takimi smakołykami?

Ona je tak codziennie, podobnie jak jej wnuczka; to rodzinna tradycja. I jak ją przekonać, że to jest złe? Jak uratować dziecko? Ona ma dwa stopnie, a na śniadanie je domową kiełbasę.

Related Posts