Jako dziecko jedyne, czego pragnęłam, to rodzina. Kiedy dorastałem w sierocińcu, to była jedyna rzecz, o której marzyłem.
Chociaż pamiętałam moich rodziców, nie miałam z nimi żywych wspomnień. Pracowałam jako kucharka w jadalni i poznałam mojego męża, Ihora, który latem pracował tam jako kelner.
Zakochałam się w nim, ale nigdy nie pomyślałam, że moglibyśmy mieć wspólną przyszłość. Dla mnie był z innego świata, z pełną rodziną, studiami, podróżami i hobby.
Kiedy Igor zasugerował, żebym poznała jego rodziców, zawahałam się. Ale poszłam i ku mojemu zaskoczeniu zostałam ciepło przywitana.
Nie było żadnych złośliwych uśmieszków ani sugestii, że nie jestem wystarczająco dobry dla ich syna. Kiedy moja teściowa dowiedziała się, że jestem sierotą i nie zaprosi nikogo na ślub, zasugerowała, by zamiast wystawnego przyjęcia zorganizować prosty rodzinny obiad.
Wtedy tego nie rozumiałam, ale chodziło o to, żebym nie czuła się samotna wśród wielu ich krewnych. Mój mąż był jeszcze studentem, więc po ślubie przeprowadziliśmy się do jego rodziców. Bałam się z nimi mieszkać, ale teściowa traktowała mnie jak własną córkę. Nauczyła mnie gotować wykwintne posiłki i robić wiele rzeczy w domu.
Dbała również o moją edukację i wygląd oraz doradzała mi, co oglądać i czytać. Stopniowo zaczęłam zdawać sobie sprawę, że mogę powiedzieć jej wszystko, co leży mi na sercu. Nie pozostawiła żadnego kamienia na kamieniu, a ja czułam się komfortowo opowiadając jej o swoim dzieciństwie. Trzymała mnie za rękę, gdy urodziło się nasze dziecko, a ona i mój teść opiekowali się dzieckiem, gdy ja dochodziłem do siebie po porodzie.
Teraz, po siedmiu latach małżeństwa, mogę śmiało powiedzieć, że mam świetne relacje z moim mężem, a nasza córka wyrasta na piękną i mądrą dziewczynę.
Moi teściowie stali się moją rodziną i od dawna nazywam ich mamą i tatą. Przyjęli mnie do swojej rodziny, ogrzewali i wspierali. Jestem im wdzięczna za wszystko, co dla mnie zrobili i teraz mogę szczerze nazwać siebie szczęśliwą osobą.