Pobraliśmy się cztery lata temu. Kiedy dowiedziała się, kim są moi rodzice, moja przyszła teściowa zabrała swojego męża, Jarosława, do kuchni i zaczęła z nim rozmawiać, ale głośno, żebym słyszał. Jej głównym zarzutem było to, że nie lubi mojej mamy.
Faktem jest, że mama lubi zaglądać do kieliszka. To prawda, ale co to ma wspólnego ze mną? Dopóki żyła moja babcia, moje życie było dość spokojne. Dlatego nigdy nie trafiłam do sierocińca – babcia została ze mną.
Ale czy to moja wina, że miałam taką matkę? Zdaniem mojej teściowej, po matce miałam tylko jedną drogę. Zaczęliśmy spotykać się z Jarosławem zaraz po mojej maturze.
On w tym samym roku skończył studia, a ja technikum. Nie mogłam mieszkać w akademiku, ponieważ byłam zameldowana w tym samym mieście, a pobyt w domu stał się nie do zniesienia:
w tym samym roku zmarła moja babcia. Kiedy Jarosław poprosił mnie o rękę, zgodziłam się. “Mamo”,
powiedział mój narzeczony cztery lata temu, “jeśli jesteś przeciwna naszemu małżeństwu, wiedz, że i tak się pobierzemy, ale pójdziemy do wynajętego mieszkania”.
I teściowa się zgodziła, albo udawała, że się zgadza. Zawsze miała dla mnie wiele uwag. Poprosiłam męża, żeby wynajął oddzielne mieszkanie od swojej matki, ale on nie chciał.
Nawet po urodzeniu wnuczki teściowa nie zmieniła swojego stosunku do mnie. Życie nie było dla mnie łatwe: przeniosłam się na wydział niestacjonarny, a potem musiałam zrezygnować. Nikt nie chciał siedzieć z dzieckiem, żebym mogła zdać egzaminy.
Zaczęliśmy mieć nieporozumienia z mężem, a jego matka tylko podsycała wszystko swoimi komentarzami. Jarosław zaczął coraz częściej zostawać do późna w pracy, a potem okazało się, że ma romans. Spakowałam się i wyjechałam.
Nigdzie się nie wybierałam. Usiadłam na przystanku z córką i torbą i nie wiedziałam, co dalej. Podeszła do mnie starsza pani i zapytała ze współczuciem: “Co się stało, córko?
Była bardzo podobna do mojej babci; nie z wyglądu, nie. Ale z jej prostotą i dobrymi oczami. Babcia Anna zabrała mnie do wioski. Do małej wioski z 20 domami, z dala od centrum i dobrodziejstw cywilizacji.
Mieszkałam z nią 3 lata, nauczyłam się doić kozę i kosić siano, dbać o ogród i piec chleb. Moja córka nazywa ją babcią. A teraz opuszczam naszego anioła stróża. Nie, nie daleko, do następnej wioski. Wychodzę za mąż za siostrzeńca babci Hanny.
Niedawno zmarła moja mama i nic nie stało na przeszkodzie, żebym wróciła do miasta, do swojego mieszkania. Ale wynajęłam je lokatorom i nigdzie nie wyjeżdżałam. Postanowiłam zostać tutaj, gdzie znalazłam swoją prawdziwą rodzinę.