Mój mąż i ja mieszkamy oddzielnie od moich rodziców, ale mam wrażenie, że moja teściowa mieszka z nami. Jestem już zmęczona jej częstymi wizytami. Jest irytująca ze swoimi natrętnymi sugestiami. Chcę być sama z mężem i dziećmi. W dni powszednie odbiera dzieci z przedszkola, w weekendy zaprasza na obiad. Nie daje nam spokoju. Mój mąż czasami wyjeżdża w delegacje. I po raz kolejny, gdy męża nie było, postanowiłam spędzić dzień z dziećmi.
Celowo wyłączyłam telefon, żeby teściowa do mnie nie dzwoniła. Ale znowu nie miałam szczęścia. Ponieważ moja teściowa miała klucze do naszego mieszkania, sama otworzyła drzwi i weszła do naszego domu, kiedy jeszcze spaliśmy. Wciąż była zaskoczona, że wciąż leżymy. Z dumą powiedziała nam, że przygotowała dla nas zupę, przyniosła sok i olej. Zastanawiałam się, po co przyniosła te wszystkie rzeczy, przecież zawsze mam w domu wszystko, czego potrzebuję, a zupę mogłam zrobić sama.
Kiedy miała już wychodzić, zapytała mnie, o której jutro są kluby. Nie mogłem już tego znieść i powiedziałem, że nas denerwuje i nie chcę, żeby przychodziła i naruszała naszą przestrzeń osobistą.
Zareagowała okropnie, zaczęła na mnie krzyczeć, powiedziała, że jestem niewdzięczna, że zawsze pomaga nam przy dzieciach, a ja zamiast jej podziękować, wyrzucam ją z domu. Tak, zgadzam się, często mi pomaga i kiedy jej potrzebuję, siedzi z dziećmi. Ale nie jestem zadowolona z tego, że przychodzi do nas prawie codziennie.
Nie wiem, jak ta sprawa się rozwiąże i co powie mój mąż, ale uważam, że choć było to niegrzeczne, postąpiłam słusznie. Teściowa powiedziała, że więcej nie postawi stopy w tym domu i wyszła.