Mam syna z moim szefem, ale nie mieliśmy romansu. Wszystko stało się przypadkiem. Dział, w którym początkowo pracowałem, znajduje się na skraju budynku, a szefowie nigdy nas nie odwiedzali. Firma była duża. Znałem tylko inicjały i nazwisko dyrektora.
Okazało się więc, że wysłano mnie na kurs doszkalający. Wszystko to działo się w sąsiednim mieście. Firma zapłaciła za hotel i było tam wiele osób. Program był zaplanowany na trzy dni. Rano było śniadanie w hotelowej restauracji, a następnie seminaria, lunch i kolacja.
Drugiego dnia poznałam bardzo miłego mężczyznę. Wyglądał na trochę starszego ode mnie. Sam usiadł przy moim stoliku. Rozmawialiśmy, podzieliliśmy się kilkoma osobistymi informacjami.
Potem wypiliśmy kilka drinków. Nie rozumiałam, jak znalazłam się w cudzym pokoju. Obudziłem się rano i znalazłem obok siebie mężczyznę z restauracji.
Dopiero ostatniego dnia dowiedziałem się, że był moim szefem kuchni, kiedy przypadkowo wpadłem na niego podczas seminarium.
On również był zaskoczony. Myślał, że wiedziałam i ustawiłam to celowo. Jak mogłam to zrobić celowo, skoro on po prostu ze mną usiadł? Powiedział mi wprost, że nie chce związku, a ja go nie oczekiwałam.
Poddałam się więc tej przypadkowej nocy i wróciłam do normalnej rutyny. Wkrótce odkryłam, że jestem w ciąży. Potem przeniosłam się do innego oddziału, aby uniknąć przypadkowego spotkania z Arkadym Pietrowiczem.
Podczas naszej ostatniej rozmowy dał jasno do zrozumienia, że nie chce mieć ze mną nic wspólnego. Miałam syna, bardzo podobnego do Arkadiusza. Niedawno wpadliśmy na niego przypadkiem w sklepie.
Slava ma już siedem lat. Arkadij Pietrowicz od razu mnie rozpoznał i patrząc na dziecko, też wszystko podejrzewał. Teraz chce testu na ojcostwo i chce uznać dziecko. Jestem zagubiona.