Z Wiktorem spotykaliśmy się pół roku. Potem dowiedziałam się, że spodziewam się dziecka. Gdy powiedziałam o tym ukochanemu, bez wahania oświadczył się mi. Wszystko było wspaniale, przygotowywaliśmy się do ślubu, potem pojechaliśmy w podróż poślubną, ogólnie dobrze się bawiliśmy. W wyznaczonym terminie pojawił się syn. Mąż bardzo chciał właśnie syna.
Pewnego razu, gdy jeszcze się spotykaliśmy, powiedział mi, że gdy się ożenimy, będziemy mieć syna i nazwiemy go Andrzej. Zapytałam, co jeśli będzie dziewczynka, on zaprzeczył i powiedział, że będzie właśnie syn. I tak się stało.
Nazwaliśmy go Andrzejem, jak chciał Wiktor. Oboje byliśmy szczęśliwi, ale nasze szczęście okazało się krótkotrwałe, żadne z nas nie było gotowe na taki obrót sprawy. Dziecko praktycznie wcale nie spało. Zaczęły się bezsenne noce, góry brudnych pieluch, ciągłe niedosypianie. Bardzo męczyłam się z braku normalnego snu, ponieważ nie miałam pomocy od nikogo.
Wszystko to oczywiście odbijało się na moim nastroju. Kładłam się bez sił, jak tylko syn zasypiał, nie miałam ochoty na męża. Zaczęliśmy się bardzo oddalać, kłócić.
Nie rozumiał mnie, złościłam się na niego, że wychodził z przyjaciółmi zamiast mi pomóc. Ogólnie zastanawiałam się nad rozwodem. Powiedziałam mu o swojej decyzji i on nie próbował mnie odwieść.
Decyzja była jednoznaczna i nieodwracalna. W ciągu dwóch dni spakowałam rzeczy i przeprowadziłam się do rodziców, kiedy był w pracy. Mój mąż jakby się zmienił, tyle pretensji do siebie nie słyszałam przez całe życie, kłótnie o alimenty trwały długo.
Moje przyjaciółki pomagały mi, jak mogły. Spotykałyśmy się i jeździłyśmy na łono natury, dobrze się bawiłyśmy, rozmawiałyśmy o wszystkim na świecie.
Po kilku miesiącach nagle przypomniałam sobie, że kiedyś podobał mi się mój kolega z grupy. Znalazłam go w mediach społecznościowych i spotkaliśmy się.
Okazało się, że też mu nie byłam obojętna. Znowu poczułam się piękna i potrzebna komuś. Tego lata znów zaczęłam dbać o siebie – biegałam, uprawiałam sport, poszłam na fitness. I po trzech miesiącach mój kolega z grupy oświadczył mi się.