Niedawno sąsiadka poskarżyła mi się na swoją synową. Znam Annę od dawna, zwykle nie lubi opowiadać o rodzinie, ale tym razem tak się rozgadała, że nie mogła przestać.
– Póki mój syn dobrze zarabiał, był potrzebny wszystkim – zarówno swojej żonie Marii, jak i swojemu synowi! – zaczęła z wyrzutem sąsiadka. – Kupił im niezłe mieszkanie, całkowicie ich utrzymywał. A teraz, kiedy ma problemy, Maria powiedziała mu, żeby opuścił swój dom i to wszystko. „Idź – mówi – do swojej matki i mieszkaj teraz u niej”. Ech, jakie to niesprawiedliwe życie.
Andrzej, syn Anny, lubi wypić.
– Zaczął lubić pić, kiedy mieszkał z Marią – przypomina mi sąsiadka. – Wyszła za dość normalnego mężczyznę, mój syn zawsze był bardzo dobry i pracowity, dopóki mieszkał ze mną. Wszystko złe zaczęło się, kiedy się pobrali i zamieszkali razem.
Maria dość długo znosiła wypady swojego męża z przyjaciółmi co wieczór, wracał do domu już wesoły, ciągle mu coś nie pasowało, a następnego dnia wszystko zaczynało się od nowa.
Sam Andrzej po prostu się staczał, na prośby Marii zupełnie nie zwracał uwagi.
I kilka miesięcy temu Maria nagle zdecydowała się – po kolejnej kłótni zebrała rzeczy swojego męża i wystawiła je za drzwi.
Teraz Maria mieszka i dziwi się – dlaczego właściwie nie zrobiła tego wcześniej? W domu teraz zawsze jest czysto, cicho, spokojnie, żadnych nieporozumień i kłótni o drobiazgi, żyje spokojnie.
Maria ma teraz czas i chęć gotować smaczne potrawy, czytać, haftować, zapraszać gości do siebie, nie czekając, że wieczorem przyjdzie mąż i nie będzie mogła patrzeć ludziom w oczy z powodu jego zachowania i rozmowy.
Maria zrobiła sobie ładną fryzurę, pofarbowała się, kupiła sobie nowe ubrania, odświeżyła się i odmłodniała o dziesięć lat. Praktycznie stała się inną kobietą, zawsze się uśmiecha, jest dobra dla ludzi.
Żadnych minusów w nowym życiu, same plusy.
A Andrzej tymczasem poszedł mieszkać do swojej matki, i tam oczywiście też go nie bardzo oczekiwali. Matka mieszka w niewielkim dwupokojowym mieszkaniu z córką, siostrą Andrzeja, i jej rodziną – mężem i małym dzieckiem.
Już tam brakuje miejsca, a tu jeszcze brat taki, który myśli tylko o jednym – tylko jego tu brakowało do pełni szczęścia.
Moja sąsiadka, jej córka z rodziną kategorycznie przeciwna wspólnemu mieszkaniu z Andrzejem pod jednym dachem, i to całkiem zrozumiałe dlaczego.
Siostra i matka zaczęły codziennie dzwonić do Marii. Mówią, że to twój mąż, zabierz go z powrotem do domu. Kiedy przynosił pieniądze, kupił mieszkanie dla rodziny – był dobry, a teraz, gdy ma trudny okres w życiu, myśli tylko o jednym – to do matki? A my co mamy z tym wspólnego, dlaczego musimy teraz z nim mieszkać? Tym bardziej że jest zameldowany u ciebie, tam jest jego dom, on go kupił. Więc niech mieszka zgodnie z meldunkiem, w mieszkaniu, na które Andrzej zarobił.
Andrzej rzeczywiście nie ma dokąd pójść, oprócz powrotu do swojej żony. Rozdzielić ich jednopokojowe mieszkanie jest niemożliwe. W zasadzie Maria może postarać się spłacić męża za jego część mieszkania, tylko że on za te pieniądze nic nie kupi. Najprawdopodobniej te pieniądze znowu pójdą na jego nałóg, a co będzie dalej – nie wiadomo. Szkoda siebie i dziecka.
Andrzej obiecuje, że teraz naprawdę wszystko zrozumiał, prosi o ostatnią szansę, dla dziecka. Obiecuje od razu znaleźć pracę, zarabiać, żyć normalnie. Zostawić swoje złe nawyki.
Ale już tyle razy obiecywał, że Maria już nie wierzy w żadne jego słowo