Zbyszek zdecydował się żyć samotnie, ponieważ nie mógł zmusić się do zwykłego małżeństwa. Już nie żartuje, gdy matka pyta go o przyszłą synową. Wraca do domu z pracy, je, ogląda telewizję, śpi, wraca do domu z pracy, je, ogląda telewizję, śpi. W pewnym momencie zdaje sobie sprawę, że tak będzie wyglądało całe jego życie.

Zbyszek żartował za każdym razem, gdy matka pytała go o żonę:

– Znajdź jakąkolwiek, nawet z dzieckiem. Jak długo będziesz kawalerem?

– Mamo, tęsknisz za wnukami? Powiem siostrze, przyniesie Ci czwartego.

– Nie mów mi o mojej córce. Każde dziecko to radość! A co z Tobą? Kto na starość przyniesie Ci łyżkę wody?

– Mamo, nie przyniosłem Ci jeszcze łyżki wody, więc nie martw się…

Miał różne dziewczyny i kobiety, ale nie chciał z nimi mieszkać. Zgadza się, nie chciał  z nimi wstawać rano, nie chciał widzieć się z nimi w ciągu dnia, nie chciał z nimi o niczym rozmawiać, nie chciał żartować. Naprawdę starał się, ale nie potrafił.

Był zakochany w jednej dziewczynie od dwudziestu lat. Teraz ona jest mężatką i ma dzieci. Chodzili razem na dyskoteki, śmiali się ze wspólnych żartów, ach jak oni się śmiali! A jakie miała dołeczki. Potrząsała głową i pokazywała białe zęby, po czym zakrywała twarz dłońmi. On wciąż się na nią gapił, a ona nawet nie spojrzała na niego. Traktowała go jak najlepszego przyjaciela. Zdarza się. Potem cieszył się, że nie otworzył się od razu, bo okazałby się głupcem, a na dodatek zakochanym.

Nic, świat się nie zawalił. Zbyszek poszedł na studia, tam poznał inne dziewczyny, ale one nie śmiały się z jego żartów, chciały „poważnego związku”. Zobaczył, że jego dziewczyny nie śmieją się głośno, nigdy głośno się nie kłócą, nigdy nie żartują na pikantne tematy. Posuwają się do przodu z wytrwałością czołgu – nieprzeniknione, niewrażliwe, szare. Idą do celu – „poważny związek”.

Kiedyś spotkali się na przystanku autobusowym. Nic się nie zmieniła, jej oczy błyszczały, a policzki uwydatniały okrągłe dołeczki.

– O, cześć, jak się masz? – powitała go jak starego znajomego.

– Idę do mojej siostry, muszę posiedzieć z maluchami – powiedział.

Przeżywał to spotkanie bardzo długo, przypominając sobie jej wizerunek, jej zachowanie, wygląd i gesty. Czuł, że była dla niego ciepła i dobra. Są ludzie, którzy wyrywają cię z tłumu spojrzeniem lub uśmiechem, podkreślają wszystkie najlepsze cechy i atuty. W ich świetle twoje życie jest jasne i oryginalne. Wszyscy biją brawo, a ty kłaniasz się z szacunkiem: tak, taki jestem. A potem ten promień znika i jesteś tak szary jak kobiety, które spotkałeś.

– Jestem szary, szary, bezcielesny i muszę żyć ze sobą samym szarym i bezcielesnym. Nie ma na co czekać.

Zbyszek zdecydował się żyć samotnie, ponieważ nie mógł zmusić się do zwykłego małżeństwa. Już nie żartuje, gdy matka pyta go o przyszłą synową. Wraca do domu z pracy, je, ogląda telewizję, śpi, wraca do domu z pracy, je, ogląda telewizję, śpi. W pewnym momencie zdaje sobie sprawę, że tak będzie wyglądało całe jego życie. Już każdego dnia będzie budził się w pojedynkę, tylko po to, by zjeść śniadanie i wyjść do pracy. Później będzie wracał do domu, obejrzy telewizję i pójdzie spać.

Żyje tak, jak żył. Ona go już nie słyszy. Ma dwójkę dzieci i latem przyjeżdża do rodziców.

Przyjechała znów… Spotkał ją z przyjaciółmi w kawiarni. Tak jak ona, śmiała się z jego żartów, odchylała głowę do tyłu i zakrywała twarz dłońmi. Żartowała, szydziła z niego, mówiła coś o sobie żartobliwie.

– Och, jesteśmy sobie przeznaczeni – żartuje. – Wygląda na to, że poznaliśmy się wczoraj, a minęło tyle lat. Jak się masz?

Chciałby wiedzieć coś jeszcze, wiedzieć, czego mu nie powiedziała… Czy coś by się zmieniło, gdyby wtedy poprosił, by została jego dziewczyną? Czy śmialiby się tak, jak dziś, przez całe życie

Related Posts