Zawsze byłam dumna z tego, że urodziłam i wychowałam wspaniałego syna. Ale trzy lata temu w naszej rodzinie wydarzyła się straszna tragedia, w wyniku której zwątpiłam, czy naprawdę wychowałam dobrego, życzliwego człowieka.
Moja synowa zmarła przy porodzie. Mój wnuk został bez matki. Mój syn tak ciężko przeżył stratę ukochanej, że nie chce widzieć syna. Rodzice mojej żony również porzucili dziecko. Ale ja nie mogłem. Przygarnąłem go. Nie wiem, czy uda mi się zastąpić mu rodziców. Ale staram się jak mogę. Mój syn stał się zimny nawet w stosunku do mnie.
Nie może mi wybaczyć, że zabrałam dziecko. Patrząc na zachowanie mojego syna, wątpię, czy będę w stanie wychować z mojego wnuka dobrą, wrażliwą, życzliwą i szlachetną osobę.Uważa, że go zdradziłam, zabierając dziecko. Może ma rację.
Może nie powinnam była go zabierać. Może jako matka powinnam była wspierać syna bez względu na to, co zrobił. Ale patrzę na to niewinne stworzenie i zdaję sobie sprawę, że nie mogłam postąpić inaczej. Ale jak mogę oddać ten cud do sierocińca? Co go tam czeka? Na kogo wyrośnie i jak potoczy się jego życie? Te pytania mnie dręczyły.
To było tak, jakbym stanął przed wyborem: albo mój syn, albo moje sumienie. I wybrałem to drugie. Nie wiem, czy Bóg zaakceptuje mój wybór, czy go potępi. Trudno jest mi opiekować się wnukiem. Nie jestem już tak młoda jak wtedy, gdy wychowywałam syna.
Moi przyjaciele oferują mi pomoc, jeśli jej potrzebuję. Ale staram się robić wszystko sama. Mój wnuk jest spokojnym i posłusznym chłopcem. Przynajmniej w tym miałem szczęście. Mam nadzieję, że wszystko ułoży się po mojej myśli. I że nic mu nie będzie.