Mam teraz 23 lata, a moja podróż do małżeństwa rozpoczęła się w wieku 20 lat – i była przesiąknięta głęboką miłością. Mój chłopak i ja spędziliśmy dwa cudowne lata przed ślubem, pełne romantycznych gestów i uwagi, co sprawiło, że uwierzyłam w doskonałość naszego związku.
Mając wielkie nadzieje na przyszłość, stanęliśmy jednak w obliczu problemu niepłodności i przeszliśmy kurację, zanim udało nam się zajść w ciążę. Nasza wspólna radość szybko jednak zgasła…Kiedy przygotowywaliśmy się do rodzicielstwa, picie mojego męża zmieniło się z wakacji w codzienność, a zmiana ta nastąpiła jeszcze przed moim porodem.
Próby rozwiązania problemu nadmiernego picia poprzez dyskusje, kłótnie i groźby separacji okazały się daremne. Ciąża zwiększyła moją wrażliwość na zapach alkoholu i wkrótce przebywanie w jego towarzystwie stało się dla mnie nie do zniesienia, co tylko podsycało kolejne kłótnie.
Jego obojętność na moje nieszczęście i napięcie emocjonalne, które powodował, sprawiły, że zaczęłam myśleć o radykalnych środkach. Perspektywa wychowywania naszego dziecka w środowisku, w którym takie zachowanie może wydawać się normalne, przeraziła mnie i zmusiła do podjęcia potencjalnie zmieniających życie decyzji…