Przez dwa dni przed Nowym Rokiem byłam pogrążona w świątecznych przygotowaniach. Począwszy od 30 grudnia, gdy tylko wróciłam z pracy, zaczęłam robić galaretkę mięsną, soloną rybę i ciasta.
Poprzednie dni spędziłam na zakupach prezentów i artykułów spożywczych, niewiele odpoczywając pośród tego całego zgiełku. Wieczorem 31 grudnia nakrywałam już do stołu. Mój mąż bardzo mi pomógł:
wyniósł śmieci, kupił owoce i majonez. W tym momencie był w swoim biurze, pochłonięty badaniami naukowymi nad porostami – w pokoju, do którego wstęp był zabroniony bez uzasadnionego powodu.
Po zakończeniu papierkowej roboty i pośpiesznym spakowaniu walizki, zapukałem do drzwi biura, aby ogłosić swój wyjazd.Nie wyjeżdżałam tylko na jeden wieczór: opuszczałam go na zawsze. Nasze dzieci dorosły, a ja nie czułam się już związana długiem. Odeszłam, czując ciężar całego mojego życia.
Moja matka zawsze przedstawiała mi pewną ścieżkę, przekonując mnie do poślubienia Konstantina i zostania matką. Byłam niespodziewaną drugą córką w rodzinie, która liczyła na chłopca. Moje istnienie zostało przyćmione przez moją starszą siostrę Lisę, która była dumą rodziny. Lisa jako pierwsza wyszła za mąż – za Konstantina: taka była wola naszej matki.
Ale tragedia uderzyła, gdy Liza zmarła wkrótce po urodzeniu bliźniaków. Po jej śmierci moja matka nalegała, abym poślubiła Konstantina i wychowywała moje siostrzenice. Byłam posłuszna z poczucia obowiązku i nawet rzuciłam szkołę, aby zostać pełnoetatową matką i żoną.
Lata mijały, a gdy dziewczynki dorastały, czułam się coraz bardziej odłączona. Testament mojej matki, pozostawiający wszystko moim siostrzenicom i całkowicie ignorujący mnie, był ostatnią kroplą.
Przed jej śmiercią obiecałam, że zostanę z dziewczynkami, dopóki nie wyjdą za mąż, i dotrzymałam tej obietnicy. Jak tylko dziewczynki ustabilizowały swoje życie, kontynuowałam własną edukację w zakresie psychologii poprzez kursy korespondencyjne bez wiedzy mojego męża.
Po znalezieniu pracy w mojej specjalności, w wieku 42 lat, postanowiłam zacząć żyć dla siebie. W końcu zdałem sobie sprawę ze swojej tożsamości – wolnej od ograniczeń związanych z długami i oczekiwaniami.