Mieszkając samotnie na wsi w wieku 69 lat, byłem zadowolony ze swojej rutyny, radząc sobie ze wszystkimi obowiązkami domowymi, dopóki nie wprowadził się do mnie mój syn i jego żona Nina. Ich intencje wydawały się być dobre – odciążyć mnie, ale rezultat był wręcz przeciwny.
Pomimo dużej przestrzeni w moim domu, dzielenie jej z Niną nie było łatwe.Zawsze trzymałem się zasady: mój dom, moje zasady. Ale ich spokojne miejskie życie kłóci się z moją zdyscyplinowaną wiejską rutyną, która zaczyna się o 6 rano, od doglądania bydła i pracy w ogrodzie.
Miałem naiwną nadzieję, że Nina przystosuje się do życia na wsi, wiedząc, że nie oznacza to późnego chodzenia spać nawet w weekendy. Ale pierwszy weekend rozwiał moje nadzieje.
W dniu, w którym miałem kisić ogórki i gotować fasolę, Nina poszła zrobić sobie paznokcie, a mój syn miał interesy w mieście. Pozostawiony sam sobie, zacząłem pracować.
Zamiast mi pomóc, ich obecność zaczęła sprawiać, że czułam się nieszczęśliwa. Wstydzę się moich sąsiadów za ich lenistwo.
Teraz zastanawiam się nad poproszeniem ich o przeniesienie się w inne miejsce, aby mogli żyć tak, jak chcą, a ja odzyskałabym spokój ducha. Rozumiem, że może to doprowadzić do kłótni, ale po prostu nie mam innego wyjścia.