Od 4 lat żyję z Olegiem w cywilnym związku małżeńskim. Ale niedawno zdecydowaliśmy, że chcemy wziąć oficjalny ślub. Złożyliśmy wniosek w urzędzie stanu cywilnego i dostaliśmy kolejny miesiąc do namysłu.
W tym czasie zostałem wysłany w podróż służbową do innego miasta, nie chciałem jechać, ale to była moja praca i nie miałem wyboru. Ciągle rozmawialiśmy przez telefon z Olegiem, ciągle korespondowaliśmy.
A teraz zostało jeszcze kilka dni i w końcu musiałem wrócić do domu. Każdego wieczoru rozmawialiśmy z naszym ukochanym przed pójściem spać.
Planowaliśmy nasz ślub, omawialiśmy wszystkie szczegóły, listę gości, menu. Zawsze mówiłam mu, jak bardzo go kocham, a on to odwzajemniał. Odłożył słuchawkę i już miałam ją odłożyć, gdy nagle usłyszałam znajomy głos.
To była kobieta, Oleg zapomniał wyłączyć telefon i słyszałam ich rozmowę. Kiedy zacząłem słuchać głosu kobiety, zdałem sobie sprawę, że to moja najlepsza przyjaciółka.A najgorsze było to, że oboje śmiali się ze mnie, z moich pomysłów dotyczących ślubu i naszej wspólnej przyszłości.
W tamtym momencie byłam tak zniesmaczona, że rozmawiał z nią o naszym związku. Potem mój przyjaciel zaczął mówić o tym, że wcale nie jestem piękna, a on zasługuje na lepszą żonę.
Z czasem wszystko się uspokoiło i już miałam odłożyć słuchawkę, gdy usłyszałam jęki i krzyki. Wtedy wszystko zrozumiałam, ale nie mogłam w to do końca uwierzyć. Płakałem całą noc, bo nie chciałem przyznać, że to mi się przytrafiło.
Następnego dnia zadzwoniłem do mojej dziewczyny i udawałem, że nic nie wiem. Zacząłem jej mówić, że nie kocham już Olega i nie chcę się żenić. Po powiedzeniu mu tego wszystkiego jednym tchem, odłożyłam słuchawkę.
Oczywiście dzwonił i pisał, ale nie odbierałam. Przez ostatnie kilka dni byłam w podróży służbowej i po prostu płakałam. Kiedy wróciłam do domu, Oleg był w pracy.
Spakowałam swoje rzeczy i przeprowadziłam się do wynajętego mieszkania. Zaczął mnie szukać i znalazł mnie, gdy wracałam z pracy. Potem krzyczał na całą ulicę, jaka jestem bezwstydna i jak mogłam mu to zrobić.
Że spędził ze mną całe cztery lata, a teraz wyrzucam go ze swojego życia. Potem przyszły obelgi, a ja po prostu brzydziłam się na niego patrzeć. Potem zaproponowano mi pracę w innym mieście, a ja ją przyjąłem, bo nic mnie tu nie trzymało. Od tamtej pory minęły trzy lata, a ja nie rozmawiałam ani z nim, ani z moją przyjaciółką. Dopiero teraz czuję się lepiej, zebrałam siły i zaczęłam żyć szczęśliwie…