Bez względu na to, jak bogaty wybór produktów oferują supermarkety, zawsze chodzę na targ. To jedyne miejsce, gdzie można znaleźć domowe produkty, ze wsi, prosto z ogrodu, a nie z azotanami i woskiem, które dodają im blasku.
Tym razem wybrałam się więc po warzywa i świeże jagody. Lubię kupować na spontanicznym targu – przy wejściu kobiety sprzedają własne produkty z ogrodu. I można im pomóc kupić coś własnego, wyhodowanego z miłością. Ale tym razem, kiedy właśnie zbliżałam się do targu, usłyszałam straszne okrzyki: “Jak truskawki mogą być takie drogie?
Zbierałeś je w lesie! Nawet ich nie zasadziłeś! W ogóle nie masz prawa tu sprzedawać! Gdzie jest licencja na towar? Podszedłem bliżej i zobaczyłem, że to starsza pani sprzedaje truskawki w litrowych słoikach. Miała ich tylko trzy. Zażądała 200 hrywien za jedną. Ale czy to dużo?
Wychowałam się na wsi i doskonale wiem, że zebranie słoika truskawek zajmuje wiele godzin. A ta kobieta, ubrana w drogie ciuchy i cała w złocie, bezwstydnie poniżała staruszkę.
Wszyscy stali i patrzyli, nikt nie stanął w jej obronie. Zainterweniowałem: “Nie masz sumienia. Czy kiedykolwiek próbowałeś zbierać jagody w lesie? Budzić się o świcie i iść do lasu.
Żeby mieć czas na zbieranie świeżych i stanie rano na targu i sprzedawanie ich? – Co ty mi mówisz? Jeśli nie chce tu stać, niech idzie do pracy!” – W jej wieku?
Mogłaby być twoją babcią. Nie wstyd ci?”Kochana, wezmę wszystkie trzy puszki i chodź ze mną, poczęstuję cię herbatą” – zaproponowałem staruszce. Kobieta wciąż na nas krzyczała.
Ale nie słuchaliśmy jej. Ucieszyłem się, bo 200 hrywien za litr pachnących poziomek to niewiele. Część schowam do zamrażarki, a resztę pozwolę zjeść dzieciom. To magazyn witamin.
Wierzę, że tacy źli ludzie jak ta pani są rzadkością. I mam nadzieję, że większość ludzi rozumie, że emeryci nie sprzedają na spontanicznych rynkach, ponieważ mają dobre życie. Kupowanie od nich to rodzaj dobroczynności.
I możesz być pewien, że produkty będą smakować znacznie lepiej niż te kupione w sklepie. Ta historia jest oparta na prawdziwej historii udostępnionej przez czytelnika.
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych nazwisk lub miejsc jest przypadkowe. Wszystkie zdjęcia w tym artykule służą wyłącznie celom ilustracyjnym.