Po ślubie zdecydowaliśmy z mężem, że potrzebujemy własnego mieszkania. Dzięki naszym oszczędnościom i pożyczonym pieniądzom udało nam się kupić małe jednopokojowe mieszkanie w starym budynku. Wymagało ono wielu napraw, ale wystarczyło nam pieniędzy tylko na generalne sprzątanie i tapetowanie.
Mniej więcej w tym samym czasie moi rodzice przeprowadzali gruntowny remont swojego mieszkania, wydając na to kilka tysięcy dolarów. Mimo że były to ich pieniądze i ich wybór, nie mogłam powstrzymać się od poczucia urazy, że nawet nie pomyśleli, by nam pomóc. Moja teściowa, która samotnie wychowywała mojego męża, żyła skromnie w małym mieszkaniu.
Wiedziałam, że przygarnęłaby nas, gdyby tylko mogła. Kiedy przyszła nas odwiedzić i zobaczyła, że mamy prześcieradła zamiast zasłon, uprzejmie zaoferowała nam swoje stare zasłony, które z wdzięcznością przyjęłam. Jednak podczas jej wizyty moja matka tylko krytykowała nasze mieszkanie i zasłony.
Pomimo tego, że jestem ich jedynym dzieckiem, moi rodzice nigdy tak naprawdę mi nie pomogli. Mój ojciec ma młodszą siostrę, Marianę, którą dziadkowie powierzyli moim rodzicom. Rodzice zawsze jej pomagali, zwłaszcza gdy została sama z dzieckiem. Przed ostatnimi wakacjami mój mąż kupił nam nowe zasłony.
Moja mama poprosiła Marianę, doświadczoną krawcową, aby je dla nas uszyła. Zgodziła się, ale zażądała dużo pieniędzy i opóźniała pracę. Chociaż byłam zaniepokojona ceną i brakiem pilności w jej działaniach, w końcu jej zapłaciłam.
Kilka dni później teściowa zaskoczyła mnie pięknie wykonanymi zasłonami kuchennymi z materiału, który wybrałam do sypialni. Okazało się, że potajemnie dokonała pomiarów i skonsultowała się z moim mężem w sprawie moich ulubionych kolorów.
Był to przemyślany prezent, który wykazał wiele troski i uwagi. To doświadczenie pomogło mi uświadomić sobie, że czasami krewni mogą być bardziej uważni i współczujący niż moja własna rodzina. Liczyły się nie tylko zasłony, ale także stosunek do mnie.